Patrycja i Tomek
czyli sesja poślubna dla najwytrwalszych
Sesja Patrycji i Tomka była druga sesja tego dnia typu "survival". Survival dlatego, iż pogoda nas wyjątkowo rozpieszczała gorącymi promieniami. A wszyscy wiedza, ze praca fotografa podczas sesji plenerowej to cos w rodzaju intensywnego treningu żołnierskiego (patrz: ilość przysiadów, zadań typu padnij/wstań itp.).
Cieszę sie ze wcześniej fotografowałam przesympatyczna rodzinkę, która wykonała ciężką część pracy tj. pompowanie balonów. Udalo sie nam je "skitrac" (pisze w lubelskim slangu) w tylko-nam-znanym-miejscu i dzięki temu mieliśmy już przygotowane pierwsze ujęcia.
Sesja trwała prawie do zachodu słońca. Trwałaby dłużej (ach te cudowne zdjęcia nocne...) gdyby nie błagający o litość, odwodnieni, zakurzeni członkowie ekipy oraz młodzi. A ja? Coz... Fotograf żywi sie adrenalina, jego żywotność ocenia sie na zapełniona 32gb kartę.
miejsce na referencje
Leave a reply